Dlaczego Skawiński opuścił kraj
Był czas, kiedy człowieka pokroju Skawińskiego można było policzyć na dłoni. Był marynarzem i harpunnikiem na wielorybnikach i żaglowcach, ale jego ulubionym zajęciem był latarnik.
Pracował na szczyt drabiny jako pracowita mrówka. Jego ulubioną porą dnia było popołudnie, kiedy to odwiedzał brzeg, zbierał perłowe muszle nautilusów, karmił ptaki i wracał na wieżę, aby wypolerować swoją soczewkę. Wieczorem urządzał spotkania na dachu latarni.
Po kilku tygodniach takiego postępowania zaczął tracić energię. W zasadzie przestał chodzić do miasta, aby czytać gazety lub rozmawiać z Johnsonem o polityce. Następnie bardzo się rozchorował z wymiotami. W końcu został okradziony przez jednego ze swoich wspólników.
Po tym stał się bardzo zrezygnowany ze swojego życia. Odmówił przyjęcia strzemion. Był to wysiłek, aby zachować pewien poziom niezależności. W przeważającej części mu się to udawało.
Jedną z rzeczy, które robił najlepiej, było przewidywanie wielkich wydarzeń. Wiedział, że zima przyniesie śnieg i zimno, ale wierzył, że na wiosnę pogoda będzie lepsza. Robił to zbierając dane, oraz obserwując zachowanie pogody.
Był również dobry w czytaniu ludzi. Potrafił dostrzec dobrych ludzi, a unikać tych złych. Była to umiejętność, którą nabył stopniowo.
Świetnie pływał i był dobrym słuchaczem. Gdyby poproszono go o udzielenie wywiadu, miałby duże szanse odpowiedzieć na pytania. Ale jeśli chodzi o sztukę negocjacji, nie był dobry. Zamiast tego polegał na swoim niepowtarzalnym wyczuciu drobnych.
Rozwinął również silną pasję do skał. W szczególności stał się fanem sea-mew, czyli dużych jeżowców, które są popularnym pożywieniem dla ptaków. Kiedy dotarł do wybrzeży Panamy, zauważył ogromną musę w pięknym kępkowym bukiecie. Wśród innych jego ulubionych zajęć, interesowało go zbieranie perłowych muszli nautilusów, które zbierał z niskich ławic piasku.
W tym czasie był młodym człowiekiem, ale zdążył już zrobić wrażenie na wielu ludziach. Szczególnie jeden człowiek zrobił na nim wrażenie. Kilka miesięcy później towarzyszył panu Isaacowi, właścicielowi firmy, w inspekcji terenu. Mimo swojego wieku zaimponował właścicielowi silną wolą i chęcią do pracy. W końcu zaproponowano mu pracę.
W tym czasie prowadził życie pełne myśli i medytacji. To właśnie jego zdolność do dostrzegania „srebrnych podszewek” w codziennym życiu przyciągnęła uwagę drugiego człowieka. Chociaż ma już 70 lat, nadal jest zapalonym ptasiarzem i nigdy nie stracił chęci pomagania innym. Dlatego też ostatnie 46 lat spędził mieszkając w Ransomville w stanie Nowy Jork.